„Kraniec świata” – jak nazywano kiedyś Przylądek Dobrej Nadziei, to obecnie jedno z najciekawszych miejsc w Afryce. Leżący na południu od eklektycznego i niebezpiecznego Kapsztadu, przylądek to miejsce pełne wyjątkowej fauny i flory, widoków na turkusowe wody Oceanu Atlantyckiego oraz imponujące klify. Jeśli szukasz kolejnego celu podróży, poznaj tajemnice, magicznego Cape of Good Hope!
Czym jest Przylądek Dobrej Nadziei?
Spis treści
Geograficznie i topograficznie przylądek jest zakończeniem Półwyspu Przylądkowego, na którym między innymi leży stolica Republiki Południowej Afryki – Kapsztad. Półwysep jest terenem nizinnym otoczonym wzgórzami a przede wszystkim najwyższą górą tych terenów – Górą Stołową o wysokości ponad 1000 m n.p.m. Góra jest jednym z symboli regionu, jak i samego Kapsztadu. Zawdzięcza to charakterystycznemu płaskiemu „ściętemu” szczytowi.
Przylądek Dobrej Nadziei to miejsce o urozmaiconej linii brzegowej, pełne wysokich klifów, roślin i zwierząt, które zamieszkują tamte tereny. Można na nim spotkać ciekawskie pawiany, kapiące się swobodnie na plaży pingwiny, a w sezonie od czerwca do grudnia wieloryby.
Historia Przylądka Dobrej Nadziei
Przylądek został odkryty przez Europejczyków w XV wieku dzięki żeglarzowi i odkrywcy Bartolomeu Diazowi. Początkowo Portugalczyk nadał przylądkowi nazwę – Przylądek Burz. Wynika to z faktu, że Góra Stołowa wraz z przylądkiem są jednym z miejsc o największej ilości wyładowań atmosferycznych (błyskawic) na świecie. Z tego powodu, jeszcze długo po odkryciu, wody otaczające te tereny znane były wśród marynarzy jako wyjątkowo niebezpieczne ze względu na częste sztormy i wynikające z tego trudne warunki do żeglugi. Nazwę zmienił dopiero portugalski król Jan II, uznając, że opłynięcie przylądka daje nadzieję na szybką drogę do upragnionego celu współczesnych mu Europejczyków – Dalekiego Wschodu. Diazowi nie udało się osiągnąć tego celu i nigdy do Indii nie dotarł. Pomógł natomiast w wyprawie, Vasco da Gamy, który dotarł do indyjskiego Kalikat. Sam zginął w czasie burzy właśnie tuż obok odkrytego przez niego Przylądka Dobrej Nadziei.
Z biegiem czasu podobnie jak znajdujący się nad przylądkiem Kapsztad, teren zasiedlili Holendrzy, którzy podbijali tamtejsze tereny w celu wywłaszczania ich jako własnych posiadłości. Obecnie Przylądek jest działającym od 1938 roku Parkiem Narodowym, gdzie można spotkać unikalne dla tego terenu gatunki zwierząt i roślin.
Wraki wokół Przylądka Dobrej Nadziei
Linia brzegowa przylądka zachwyca jednakowo endemicznymi gatunkami roślin czy widokami – ale przez wiele lata stanowiła zmorę wielu żeglarzy. Wśród marynarzy południowy kraniec Afryki, cieszył się fatalną sławą. Liczne sztormy, ściągały nieświadomych niczego żeglarzy na otaczające brzeg rafy i skały, które skutecznie zatapiały nawet najbardziej wytrzymałe statki.
Z Przylądkiem dobrej Nadziei, wiąże się przez to wiele tragicznych historii. Jedną z najbardziej znanych są dzieje statku The Arniston. Płynący w 1815 brytyjski statek wracał wraz z rannymi żołnierzami z indyjskiego Cejlonu. Niestety z powodu błędów nawigacyjnych wynikających z potężnego sztormu, statek został zniesiony na rafę i uszkodzony. Z tonącego statku zdołało się uratować jedynie sześciu z ponad trzystu pasażerów. Aby upamiętnić te wydarzenia, nadmorską wieś znajdującą się nieopodal miejsca katastrofy nazwano Arniston.
Kolejna z historii to opowieść o portugalskim statku pełnym niewolników płynącym do północnej Afryki. Z ponad 500 osób mieszczących się na pokładzie jedynie 212 udało się uratować, z czego większość ofiar stanowili przykuci do konstrukcji statku niewolnicy. Bardzo długo trudno było odnaleźć wrak portugalskiego statku. Udało się to dopiero miejscowym badaczom w 2015 roku, którzy odkryli jego szczątki w pobliżu brzegu.
Niektóre z zatopionych można podziwiać na Szlaku Wraków, jaki jest udostępniony turystom odwiedzającym Park Narodowy Przylądka Dobrej Nadziei.
Latarnia Cape of Good Hope
Niedaleko od krańca przylądka znajduje się nieczynna już latarnia morska. Jej dzieje podobnie jak statków trafiających na te wody były równie burzliwe. Pierwsza ze zbudowanych latarni nie do końca spełniała swoje zadanie. Znajdująca się za wysoko budowla często zasłonięta była przez chmury, a w trudniejszych warunkach atmosferycznych przez mgłę. Powodowało to ograniczoną widoczność światła z latarni i w konsekwencji zbyt bliskie podpływanie statków do linii brzegowej. W związku z tym latarnie przebudowano, ale nieco niżej. Dzisiaj na stałe już zamknięta, pełni funkcję punktu widokowego oraz muzeum.
Przylądek Igielny a Dobrej Nadziei
Przylądek Igielny nazywany też Przylądkiem Agulhas jest najdalej wysuniętym krańcem południowym kontynentu afrykańskiego. Często mylony z Przylądkiem Dobrej Nadziei, to on jest prawdziwą granicą między Oceanem Atlantyckim a Indyjskim. Wynika to z przebiegającego przez Przylądek Igielny południka. Jego nazwa podobnie jak pierwsza wersja Przylądka Dobrej Nadziei wywodzi się od skojarzeń, jakie żeglarzom przychodziły do głowy na widok trudnej linii brzegowej tamtego terenu. W portugalskim słowo agulhas oznacza igły, a poszarpany skałami brzeg przylądka słynął z regularnego zatapiania statków, które niefortunnie znalazły się w tamtym obszarze. Obecnie jest to tak samo, jak Przylądek Dobrej Nadziei, miejsce bogate w faunę i florę, pełne piaszczystych plaż oraz barów.
Jak się tam dostać?
Jak najlepiej dostać się na Przylądek Dobrej Nadziei? Najszybciej podróżuje się z niedaleko mieszczącej się stolicy RPA, jaką jest Kapsztad. Poruszając się wzdłuż zachodniej linii brzegowej przylądka, droga samochodem zajmuje około półtorej godziny i wynosi około 70 kilometrów od centrum miasta. Dystans zmieni się, jeśli Twoja baza noclegowa znajduje się w dzielnicach takich jak Muizenberg czy Grassy Park. Na przylądek można wybrać się też razem z miejscowym przewodnikiem. Nocując w hotelu, można taką wycieczkę zarezerwować u obsługi lub skorzystać z miejscowych firm oferujących takie wycieczki.